- No cześć, co chciałaś mi pokazać? - spytał
- Cześć, chodź za mną - odpowiedziała.
Poszli w głąb lasu. Shun ciągle potykał się o wystające korzenie drzew, małe krzaczki, a raz nawet wpadł na drzewo! O, to jest powód, dlaczego ludzie nie chodzą na spacery po lesie nocą...
Doszli do jeziora okrytego ze wszystkich brzegów lasem. W świetle Księżyca, który już zachodził, woda wydawała się czarna jak smoła. Położenie szarej tarczy księżyca dawało znać, że zbliża się północ.
- Ok, za chwilę się zacznie. Patrz - nakazała.
Z drugiego końca jeziora zaczęło coś nadlatywać, coś, co świeciło się na żółto. Okazało się, że były to motyle, świecące w ciemności. Kiedy zapełniły całe jezioro, był to widok nie do opisania.
- Piękne. - powiedział Shun - Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłaś.
Nagle na środku zbiornika, kołdra z owadów zaczęła się... "spiętrzać". Powstała górka, która powoli przechodziła w smugę. Zaczęła o na zmierzać w ich stronę. W końcu okrążyła ich, kiedy byli do siebie plecami i leciała ku górze. Gdy się do siebie odwrócili, zauważyli, że stoją bardzo blisko siebie. Bali się ruszyć, by nie zburzyć tej pięknej wstęgi. Stali tak blisko, że oczy Kagari były na wysokości jego brody tak, że mogła dostrzec maluteńkie włoski zarostu. Miał na sobie jeans'ową kurtkę, ale i tak mogła się oprzeć o jego umięśniony tors. Wydawałoby się że motyle wytwarzają jakieś ciepło, bo zrobiło się gorąco.Patrzył się na nią, a ona na niego. W oczach obojga, można było zobaczyć... miłość. Powoli zbliżali do siebie usta i zamknęli oczy. W końcu złączyły się (usta) w pocałunku.
~w tej samej chwili
W łazience w domu Kossaki'ch paliło sie światło. Mama szła właśnie do pokoju syna. Zapukała.
- Shun, śpisz?
Niesłysząc odpowiedzi cichutko otworzyła drzwi. Nie mogła spać, coś ją dręczyło. Zajrzała do łóżka i wydała z siebie zduszony krzyk, gdyż zobaczyła, że zamiast Shun'a, był ich pies - Godrick. Spojrzała na biurko, na którym leżał list od Kagari. Pędem pobiegła do lasu.
~*~*~
Siedzieli do siebie przytuleni.
- Shun?
- Hmn?
- Muszę ci coś powiedzieć...
- Chyba nie to, że masz chłopaka?!
- Nie... - powiedziała ze śmiechem i spochmurniała - To nie to... słuchaj...
- SHUN!! - To mama wpadła na polanę, a gdy zobaczyła ich przytulonych, powiedziała:
- Shun, posłuchaj. Co ja ci mówiłam?! Miałeś się nie widywać z Kisigari!
- Nic takiego nie mówiłaś!
- Nie? TO TERAZ MÓWIĘ. Idziemy!
- Ale mamo...
- Beż dyskusji! Idziemy!
Dyskretnie pocałował Kagari w policzek i podszedł do matki. Razem poszli w kierunku domu. Na chwilę odwrócił się i zobaczył, jak dziewczyna do niego macha i się smutnie uśmiecha. Nie mógł zrobić nic innego, jak jej odmachać.
- Czemu nie mogę jej widywać?
- W domu ci powiem, a teraz IDZIEMY!
No, myślę, że sie podobało, plis comment!
Wszystko zepsuła ta głupia MAMA -,- ale i tak świetne! <3
OdpowiedzUsuńByło... gorąco, hehe. Miłość , kocham to słowo. I kocham swoją mamę, ale gdyby ona przerwała mi taką chwilę to nie wiem co bym zrobiła.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Sorki, że tak krótko, ale następnym razem koment bedzie dłuższy
Pozdro
Mama rules! Uwielbiam już tę kobietę :D Normalnie ubóstwiam, kiedy takie chwile zostają przerywane w najmniej odpowiednich momentach. Co z tego, że później się wkurzam i rzucam laptopem, albo książką (zależy gdzie czytam), ale teraz dam na wstrzymanie, bo w szkole czytam :P
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, pisz i wciąż pisz!
:D