Nazajutrz spotkali sie w pracy.
- Cześć, jak się czujesz? - spytał Shun
- Dobrze. - odpowiedziała Kagari - Jestem jeszcze trochę osłabiona, ale dam radę pracować.
Przerzucali siano i... rozmawiali. Rozmawiali o tym, czego Shun dowiedział się od jej rodziców. Kiedy skończyli z sianem, dali świniom jeść.
- Oh god, jak to śmierdzi!
- To wyobraź sobie, że mamy to wąchać całe wakacje...
- FUUUUUU!!!
Kagari się tylko zaśmiała i kontynuowała pracę. Minął cały ranek i kilka godzin popołudnia. Zaczęli się zbierać, kiedy ni stąd ni zowąd na nosie Kagari usiadł różowo-czarny motyl. Od razu spoważniała i powiedziała:
- Prowadź.
Nie zwracając zbytniej uwagi na Shuna, poszła za motylem w las. Mijali gęstwiny, krzaki, drzewa i nawet niczego nie przypominające rośliny. Dopiero teraz, Shun zauważył jak bardzo egzotyczny jest ten las.
Gdy doszli do wielkiego, niebieskiego kwiatu ze słupkiem wyraźnie wystającym z okwiatu, Kagari zatrzymała się.
- Sirvenium kosilo - powiedziała.
Kwiat zamknął płatki i się... przesunął. Normalnie wysunął korzenie z ziemi (!) i przeszedł metr w prawo, odsłaniając małą jaskinię. Z niej wyszła mała osóbka.
Była wysokości karła, lecz nie była ani przygarbiona, ani nie miała jakiś nieproporcjonalnych kształtów. Miała za to płaszcz z kapturem w fioletowe, niebieskie, żółte i białe kwiaty i... owłosione nogi... no tak! To przecież królik! (albo zając, jak kto woli)
- Witaj mędrcu, czego od nas chciałeś? - spytała Kagari
- Witajcie dzieci. - zając przemówił niskim, trochę juz starczym głosem - Mam dla was pewną misję. Mianowicie, skoro Shun już poznał naszą i jego rodziny tajemnicę, chyba nadszedł już czas, żeby nauczył się zamieniać w panterę... A osobą, która go tego nauczy, jestes ty, Kagari.
- JA?!
- A tak. Już jak dostałaś zadanie opieki, to chyba nikomu nie ufa bardziej niż tobie, prawda Shun?
- Ym...ym...em, nie wiem. Mozliwe - wydukał.
- No to widzicie. Tyle od was chciałem. Ale pamiętajcie. Nawet, jesli się wam uda, wilki i tak będą was ścigać. Nie spoczną, póki nas albo nie wygnają, albo nie wytępią...
- Tak jest. Zrozumieliśmy - powiedziała Kagari.
- No to was żegnam, powodzenia.
Kiedy tylko mędrzec wszedł do jaskini, kwiat z powrotem przeszedł na swoje miejsce.
- No to wracamy. Czekają nas dni ciężkiej pracy... - rzekła dziewczyna
Haha, pierwsza!
OdpowiedzUsuńZnów będę rozpaczać, że tak mało, ale bardzo fajne i te owłosione nogi :P
To kiedy następny?
A tak w ogóle to czemu oni nie dla Shunowi zdecydować jakim chce być zwierzęciem? Jego rodzice są Panterami? To dlatego tak?
Czekam z niecierpliwością na kontynuację :D
Za oknem deszcz, za oknem wiatr,
OdpowiedzUsuńa ja wędruję w blogowy świat.
No, dobrze nie będę się wydurniać z wierszykami, chociaz może?
Choć mi smutno było,
Lecz to sie skończyło,
Bo ujrzałam tu
Nowy rozdział, huhu.
Nie, cos mi nie wychodzi.
Owłosione nogi? W pierwszej chwili pomyślałam o jakiejś wróżce z epoki kamienia łupanego. :P Na szczęście to był królik...
Kagari nauczycielką? Chcę to zobaczyć! To znaczy przeczytać.
Czekam na next !
Anika-chan